Oscypki robi się z owczego mleka

Dodane: 20 lutego, 2013 | Autor: | Kategoria: Polemika | Tagi: , , , , , , | Brak komentarzy »

Oscypki robi się z owczego mleka„Dawniej szanujący serowarski honor bacowie robili oscypki dopiero w drugiej połowie lata, kiedy mleko owcze jest tłustsze i zawiera więcej odżywczych składników”. Obecnie  oscypki robi się cały rok, i w większości przypadków z mleka krowiego, a te z owczego stały się spożywczym biały krukiem.

O co chodzi? O to, że teoria sobie, a praktyka sobie. Do podzielenia się tą wiedzą skłonił mnie wczorajszy wpis Marcina, oraz dyskusja, którą odbyliśmy później w komentarzach na jego wallu. Dlatego zanim przejdziesz dalej do tekstu, to proponuje zapoznać się z linkami.

OK. Jak widzisz, podsumowaniem rozmowy było dla mnie przeprowadzenie sondy. Z której dość jasno wynika, że większość osób na starcie nie miała grafika na etacie. Co więcej, w grupie tych co mieli, ze 3 osoby (jak nie więcej) można odjąć spokojnie – Wojtka, Pawła i Sadka, którzy sami projektują wyglądy swoich serwisów.

Co więc z tego wynika? Według mnie tyle, że fajnie jest mówić o idealnym zespole jako o trójgłowej hybrydzie: hakera, hustlera i deisngera. Jednak w okolicznościach polskich to dość mało realny scenariusz. Dlatego, że może mało się o tym mówi, ale i founderzy i co-founderzy nie otrzymują zazwyczaj kokosów, o ile w ogóle jakaś kasę (bo często niby skąd). A w przypadku pojawienia się inwestora, koszt miesięczny grafika staje się ciężki do uzasadnienia w budżecie. Bo nie wątpię, że każdy grafik potrafi dopieszczać swoją prace bez końca – ale jaką wartość to wnosi do projektu? Albo prościej – gdzie z tego kasa?

Patrząc po sobie wiem, że brak grafika w zespole potrafi ograniczać. Ale nie umiem znaleźć uzasadnienie dla tego miesięcznego kosztu – co innego programista ze zdolnościami fornt-edytorskimi bo przydaje się na bieżąco. Lata kooperacji z Łukaszem przy projektach raczej offliinowych nauczyły mnie, że naprawdę dobry grafik, i zaplanowany harmonogram współpracy – w zupełności wystarcza.

A z perspektywy czasu przy Manubii mam też takie przemyślenie, że prawnik, który jest blisko projektu to złoto. Bo ciągle wiele projektów zapomina, że będąc startupem, jest się też często zwykłym e-commercem, którego regulamin (o ile nie jest „B2B only”) musi spełniać wiele wymogów prawnych i być pozbawiony klauzul abuzywnych. Taki prawnik przydaje się tez przy przygotowywaniu umowy inwestycyjnej, czy generalnie w codziennej pracy projektu, aby spisać regulamin promocji / konkursu, lub przygotować interpretacje prawa, odnośnie planów rozszerzenie działalności na ten czy inny obszar.

Czy prawnik to bardziej uzasadniony koszt od grafika? Bez sensu jest to wartościować, ale warto pamiętać, że jednego i drugiego warto mieć blisko – choć wcale nie musza być na etacie.



Skomentuj