Po schodach nawet nim wjadę

Komunikacja miejska dostarcza nieograniczoną ilość inspiracji i przemyśleń. Tym razem z tematu, który jest irytujący- przeszedłem do problemu rynkowego. Czemu nie ma w Polsce wykreowanej marki wózków zakupowych, które były by pr0?

Przecież rynek seniorów w naszym kraju ciągle rośnie!

Od jakiegoś czasu przemieszczam się między dwoma lokalizacjami mieszkaniowymi, oddalonymi od siebie o jakieś 5 przystanków. Trasę pokonuję przy współpracy z opisywanym ostatnio ZTM oraz ich miejskim reprezentantem – linią 123. To  linia wyjątkowa, bo zaczyna trasę z jednej strony Dworca Wschodniego a kończy z drugiej strony tego samego Dworca Wschodniego.

Jest to także linia ważna, ponieważ na trasie łączy trzy bazarki (w tym ważny punkt zakupów – Plac Szembeka), Tesco, szpital i trzy przychodnie. Czyli jest to idealny przykład tak zwanej „linii emeryckiej”. Jeśli ktoś czuje się staro powinien przejechać się 123 od pętli do pętli w godzinach 7 – 14 i jestem przekonany, że poczuje się wyjątkowo młodo.

Ten żółto-czerwony eliksir młodości w zasadzie nie ma w sobie nic złego. Świetnie, że starsze osoby są na tyle zdrowie i przemieszczają się samemu. Problem tkwi w wózkach zakupowych. W momencie kiedy na 60 pasażerów 30 posiada swój wózeczek zakupowy linia 123 zaczyna przypominać mobilne targowisko na którym jest wszystko, tylko nie miejsce dla pasażerów. I tak irytował mnie ten proceder, aż do wczorajszego popołudnia.

– A po co Pani takie wielkie koła?
– Bo to się łatwiej po schodach wjeżdża. Widzi pani, to się tak zahacza…
–  Przecież pani windę ma w bloku?
– Ale jakby się zepsuła to po schodach nawet nim wjadę. A poza tym to on w promocji był…

Rozmowa trwała w najlepsze, ale moje myślenie przestawiło się już na tryb kombinatoryki. Czy jest w Polsce marka, która robi pr0 wózeczki zakupowe? Czemu w gąszczu promowanych produktów dla osób starszych słyszę non stop o lekach na serce, wątrobę, nogi, zęby a nie słyszę nic o wygodnych wózkach zakupowych?

Przed i podczas popełniania tego wpisu przeszukuje sieć w celu rozpoznia rynku. Wiem już z całą pewnością, że jeśli chodzi o materiał, wózeczki różnią się między sobą. Rozbieżność cenowa też  jest dość spora – od 59 zł do nawet 140 zł.

Niestety w sieci nie widzę nic na tematy, które wydają mi się dość oczywiste: jakoś stelaża i jego wytrzymałość, teleskopowość rączki, jakość obicia rączki, rodzaje kółeczek (łożyskowe czy nie) oraz to, z czego wykonany jest materiał jezdny – kauczuk, plastik czy coś innego.  Do tego wszystkie są jakieś takie… strasznie brzydkie. Choć może to wynikać ze strategii nie wyróżniania się, i nie stawania się celem złodzieja.

Reasumując, po samej linii 123 widać, że potencjał na wózeczki jest. Konkurencja na rynku duża, ale żadna marka nie jest tą wybijającą się dla najlepszych Babć i Dziadków. Nie ma testów porównawczych wózeczków zakupowych, ani testów wytrzymałościowych. Jednym słowem – NISZA! Kto ją zagospodaruje? Może jakiś startup z programu 8.2?