Smitu – co Ty masz z tym Startup Weekendem?

Dodane: 6 grudnia, 2011 | Autor: | Kategoria: Polemika | Tagi: , | 5 komentarzy »

Smitu – co Ty masz z tym Startup Weekendem?Odstawiam na chwilę pewne głupoty, które moim zdaniem Przemek napisał kilka razy. Uderza mnie jednak nieustanne zarzucanie Startup Weekendowi, że jest zły. Zły bo nagradza małe sukcesy. Ja uważam, że to wcale nie jest źle. Dlaczego?

Bo doświadczenie pokazuje, że teamy z majowego SWWAW, które otrzymały nagrody dają rade dalej. Cztery zespoły po 6 miesiącach walczą o finansowania, klientów i kolejne postępowe zmiany. To, że zostali nagrodzeni? W niczym to nie przeszkadza bo ideą imprezy jest: Networking + sprawdzenie pomysłu + nauczenie się mówić o pomyśle + zrozumienie jak ludzie mogą patrzeć na nasz pomysł. Dodatkowo można poznać członków zespołu, zyskać „medialny zastrzyk” na start i wypić trochę piwa.

Jednak zgadzam się, że Startup Weekend w swoich narzuconych zasadach nie jest doskonały. Tyle, że decydując się na ten format jest się ich świadomym – więc marudzenie nie ma sensu. Jednak aby być fair postanowiłem spisać co według mnie można by poprawić w organizacji SW:

  • Po pierwsze i najważniejsze to, że logo Startup Weekendu nie jest takim magnesem na partnerów i media jak w innych krajach a szczególnie w USA. Jednak od maja kiedy Krzysiek Kowalczyk przyprowadził SW do Polski powoli się to zmienia. I jak wszystko, tak i to jest po prostu kwestią czasu.
  • Nie rozumiem po co jest piątkowe głosowanie, skoro i tak organizator może dopuścić do niedzielnego konkursu każdy uformowany team (minimum 3 osoby) z postępami w pracy przez weekend. Rozumiem, że jest to zabezpieczanie przed tym, że teamy wybrane w piątkowym głosowaniu też się wykruszają i jest to motywacja dla tych co nie byli w „TOP”. Jednak organizacyjnie stwarza to troszkę bałagan (choć w SWWAW2 Bartek rozwiązał to mistrzowsko! ;))
  • Impreza w języku angielskim. Ja uważam, że to chyba dobrze, że jest po angielsku ale naiwnością jest uważanie, że wszędzie tak jest. Jak już ostatnio pisałem – w Hiszpanii gro startupowych imprez odbywa się po Hiszpańsku (w tym SW). W Japonii na ostatnim Tokio SW 2 zespoły pitchowały po angielsku… więc czemu dobrze? Bo porównywanie potencjału rynków w danych językach jest bez sensu. Niewiele startupów ma jak np. InFakt tak wielki rynek zbytu bez wychodzenia za granicę.
  • Nagradzanie, ale nie tak jak pisze Przemek. Dobrze, że są i fajnie że coraz mocniej organizatorzy stawiają na promocję i rozwój niż na gadżety. Nie mniej dodał bym kategorie. W głosowaniu Jury i Mentorów (a może i Publiczności) dobrze aby były kategorie „web” i „mobile”. Ta mała zmiana znacznie zróżnicowała by wyniki końcowe każdego SW.
  • Prawo. Zbyt mały nacisk SW kładzie na to, o czym jakiś czas temu pisała Marianna. Formalizowanie swojej pracy i ustalanie odgórnie co jest czyje. Bo jak mawia mądry człowiek „umowy nie są na dobre czasy, tylko na złe”.
  • W końcu pewnym problemem Startup Weekendu w Polsce jest rozpieszczenie ludzi. Nie ukrywam, że robiąc majową edycje, pod namową Krzyśka, staraliśmy się z Kamilą, aby było wszystko niemal jak na wielkich, drogich konferencjach. Wielu przyjęło to za „standard” i bardzo mnie to cieszy. Ale męczy mnie już czytanie że „czemu ta impreza jest w ogóle płatna?”
  • Można też przytoczyć pewny pojawiający się argument krytyków „ciągle te same twarze”. Cóż, dziwnie się składa, że poświęcić swoją kasę (tak nie płacimy im za przyjazd i nocleg) i swój czas (minimum 16h w weekend) – jakoś nie każdy chce. I w pełni to rozumiem. Jednak też warto spojrzeć, że Ci co są nie są pierwszymi lepszymi. O czym jakoś wiele osób zapomina.

Pewnie jakbym się skupił to znalazł bym jeszcze jakieś „ale”. Nie mniej Startup Weekend robi więcej dobrego niż złego. Bo skoro ~8 na 20 (z maja) i teraz minimum 3 (a sądzie, że na tą chwilę nawet dużo więcej) z 25 (listopad) projektów żyje to mamy ładną średnią.

Dlatego odpowiadając na pytanie – Dlaczego nagradzanie nie jest złe? Bo w niczym nie wadzi. Stanowi czynnik dodatkowy. SW przede wszystkim daje kontakty i weryfikację pomysłu. Wszelkie inne sprawy to dodatki. Dla jednych ważne dla innych mniej.

I to, że jakiś „Twitterowy ekspert” udaje, że tego nie rozumie… Kogo to po kilku dniach obchodzi? I kto będzie o tym pamiętać za 4 miesiące? Za te same 4 miesiące, za które wiele z projektów zacznie zdobywać klientów. Lub skupi się na czym innym.


5 komentarzy on “Smitu – co Ty masz z tym Startup Weekendem?”

  1. 1 smitu said at 11:15 on 6 grudnia, 2011:

    Ok.

    Po pierwsze primo. Nie chodzi konkretnie o samą imprezę.

    Po drugie „primo”. Nigdy nie napisałem, że SW jest złe.

    Po trzecie „primo”. Nigdy nie pisałem głupot. Opisałem inny punkt widzenia ;)

    Po czwarte „primo”. Jeżeli dla Ciebie inny punkt widzenia to głupoty, to w tym punkcie nie dojdziemy do porozumienia.

    Po piąte „primo”. Z resztą zgadzam się w 99%.

  2. 2 .ksy said at 11:18 on 6 grudnia, 2011:

    Gloryfikowanie niesprawdzonych danych + wykorzystywanie tego do jakiś rozgrywek typu 'nie trzeba być startupem żeby zarabiać” – jest dla mnie głupotą.

    I ten przykład zapadł mi w głowę, ale pamiętam, że jeszcze przynajmniej ze dwa razy nie była to kwestia „własnego zdania”.

    Pytanie zatem w czym jest ten 1%? Gdzie jest ten balon, który ponoć się pompuje?

  3. 3 Marcin said at 11:33 on 6 grudnia, 2011:

    Mialem okazje podchodzic do SW w trzech rolach – obserwatora, mentora i uczestnika (w tej wlasnie kolejnosci:) i musze powiedziec ze jako uczestnik bawilem sie najlepiej.

    Bo umowmy sie – to JEST zabawa. Dobry sposob na to aby ruszyc tylek i dobrze (=wartosciowo) spedzic weekend. Rozruszac szare komorki i wyjsc ze swojej strefy komfortu.

    Widze tutaj jakis element pompowania banki gdy mowi sie ze ludzie po weekendzie zaczna tworzyc „nowe skajpy”, a teamy ktore pracowaly nad swoimi projektami lacznie kilkanascie godzin sa zapraszane sa chwile pozniej do tv na wywiady.

    Ale! Ich prawo:) Sam tez z odrobiny takiego fejmu skorzystalem. Pozniej niestety, jak juz kurz osiada, okazuje sie ze poza ladna prezentacja i calkiem skladnym pitchem trzeba zbudowac realna wartosc zamiast robic sobie zdjecia, grac na xboksie i postowac na twitterze

  4. 4 .ksy said at 11:40 on 6 grudnia, 2011:

    Czy ja robiąc Manubia nie robiłem buzzu przed premierą? Czy Michał robiąc Brand24 nie robił buzzu przed premierą a nawet na etapie prac?

    Powtarzane jest nie raz – stwórz podstawy biznesu. Z mojego punktu widzenia, bardzo chętnie dopalił bym nowy projekt nad którym zaczynam pracę podczas SW – jednak nawet do podstaw jest to nie realne, dlatego niestety. Ale jeśli zdarzyło by mi się wygrać to wiedział bym jak ten „wczesny buzz” zamienić w dłuższy buzz oraz kontakty , które wykorzystam przy starcie.

    Nie mam jednak osądu jak wygląda to z boku. Zwyczajnie tego nie wiem. I jeśli wygląda to jak „balonik” to może warto aby ten ktoś z boku spojrzał na taki medialny szum jako „pre buzz promocyjny”. Nic więcej.

  5. 5 pewex said at 18:27 on 6 grudnia, 2011:

    „Gloryfikowanie niesprawdzonych danych”

    Gloryfikowac nalezy tylko i wylacznie wlasna zajebistosc! Ale widze ze KSY o tym pamieta, zuch chlopak ;)


Skomentuj