Bistro La Cocotte

Dodane: 21 września, 2014 | Autor: | Kategoria: Jedzenie i picie | Tagi: , , | Brak komentarzy »

Bistro La CocotteWe wrześniu jakoś tak wyszło, że aktywniej stołowałem się na mieście. Uważam, że to idealna okazja aby poszerzyć zakres mojej grafomanii a’la blogowej o gastronomię. Wpis ten mam nadzieję rozpocznie serię :)

Nie raz, nie trzy ktoś pytał mnie o polecenie jakiegoś lokalu. Dziwi mnie to, bo na mieście jadam raczej rzadko i to głównie aby poznawać nowe smaki. Smaki, które później próbuję przełożyć na nowe smaki w kuchni domowej.  Skoro ktoś pyta, to czemu tego nie wykorzystać. Jest to idealna okazja do zaspokajania mojej grafomanii, a przy okazji może właścicielom niektórych lokali przyda się informacja dlaczego ludzi coraz mniej.

Przez długi czas starałem się nie oceniać lokalu po jednej wizycie. Ale lokali otwiera się tyle, że to mało realne, a co więcej do niektórych lokali właśnie po pierwszej wizycie nie chce mi się już wracać. Wszystko w dziale „Jedzenie i picie” będzie absolutnie subiektywne, przez co obciążone moimi „widzimisię”.

7 września, Bistro La Cocotte – Ktoś wyszukał niesamowicie klimatyczne miejsce (Mokotowska 12 w bramie). Idealne na finał niedzielnego spaceru przy pięknej, jesiennej pogodzone. W bramie od ulicy Mokotowskiej nie duży lokal z klimatycznym ogródkiem w patio kamienicy. I tu pojawia się pierwszy problem – gołębie. Jeśli chce się mieć ogródek w patio, to warto sprzątać z dekoracji ptasie odchody. Uschnięte drzewo dopełniało obrazu.

Kolejnym problemem okazało się menu. Jest ono dostępne w formie tablicy wewnątrz lokalu, a na zewnątrz… recytuje je obsługa. I tak przemiła pani wymieniała wszystkie składniki każdego dnia i po 4 pozycji już nie pamiętałem, co było wcześniej. Po pierwsze dlatego, że pani znała menu dość słabo, po drugie, że wiele opcji było dla mnie z nazwy czymś nowym. Finalnie zdałem się na wybór Izy, a przecież drukarka kosztuje dzisiaj raptem 600 zł…

Specjalnością lokalu są różne żyjątka z wody. Zresztą właśnie poprzez profil „Fish lovers”, który organizuje w „Bistro La Cocotte” targ rybny, a przy okazji dostarcza tam produkty, dowiedziałem się o tym lokalu.

Dania dotarły do stolika dość szybko i przyznam szczerze, że rozmiarem troszkę mnie rozczarowały. Podanie było nienaganne, smaki zarówno ryby „Pałasz” jak i mątwy także. Dodatki – kwestia gustu, choć krem z kalafiora do mnie nie trafiał i jakoś nie łączył mi się ze smakiem ryby. Przede wszystkim w tej cenie, oczekiwałem więcej niż paska ryby. Rozumiem, że sam pałasz nie jest za duży, ale za to długi, ale całość dla mnie było bardziej przystawką niż daniem głównym.

Obserwując lokal na FB widzę, że menu mają różnorodne. Choćby dlatego miłośnicy potraw z ryb i owoców morza powinni ten lokal odwiedzić. Ja może kiedyś wrócę w zimę, w środku pewnie nie trzeba sprzątać po gołębiach.



Skomentuj