Sushi. Smacznie i niedrogo?

Dodane: 15 czerwca, 2011 | Autor: | Kategoria: Jedzenie i picie | Tagi: , , , | 6 komentarzy »

Smacznie. Niedrogo. Jakiś czas temu opisałem jeden plan na biznes. Dzisiaj opisze coś innego co chodzi mi po głowie już od dawna. O temacie przypomniał mi wpis na BiznesForum. Idea nie jest dokładnie taka sama, ale też dotyczy dostawy jedzenia.
A dokładnie to Sushi. Na całość wpadłem jakoś pod koniec 2010 roku. Opowiedziałem o tym znajomym, którzy prowadzą właśnie lokal z tym japońskim przysmakiem… i jakoś o tym zapomniałem. Z tego co wiem pomysł nie został wdrożony w życie więc może warto to jednak opisać. Może ktoś kto planuje kulinarny podbój Japonii będzie tym co przeliczy to i przełamie stereotyp? Ale do rzeczy.

Z nieznanych mi przyczyn w Polsce cały czas podtrzymuje się „przepychową wizję sushi”. Lokal musi być przy głównej ulicy, z super wystrojem z nienagannie ubranymi sushi masterami. Taki lokal to w Warszawie wydatek od 5k zł w górę, przy czym ta górą ma bardzo daleko wierzchołek. Wspomniany wystrój lokalu i koszty jego utrzymanie to kolejne koszty. Dodając do tego aspekt drogich samych w sobie składników nie wygląda to dobrze.

Z mojego punktu widzenia podstawową wadą sushi jest cena. Zestaw ~30 elementowy kosztuje w Warszawie około 90 zł. Fakt, że mogą w nim być rozmaite ryby, i fajne dodatki nie mniej nie jest to coś na co stać mnie co drugi dzień.

Wrócimy na chwilę do lokalu. W fajnej dzielnicy, powiedzmy na Żoliborzu lokal około 100 metrów to wydatek rzędu od 10 do 12 tyś złotych miesięcznie za wynajem. Plus czynsz i opłaty licznikowe. Wyremontowanie takiego lokalu na początek i wyposażenie to kolejne minimum 50 tyś złotych (i to jest wersja mega optymistyczna).

Nie jest tajemnicą, że to wpływa na cenę potraw. W tym wypadku i tak już drogich.  A czy nie lepiej byłoby otworzyć mini lokal np. z jednym stolikiem na uboczu lub tylko z ladą do wydawania i skupić się na dowozach? Kasę, którą oszczędzi* się na lokalu spokojnie można przeznaczyć na marketing i dotrzeć do biur a następnie do mieszkańców okolicy? Skupić się także na programach lojalnościowych, które jakoś w gastronomi funkcjonują rzadko.

Niestety nie dysponuje dokładnymi wyliczeniami. Mimo to jestem przekonany, że obniżenie ceny sushi o 20% było by realne. A to już było by elementem dla którego wiele osób sięgało by po nie częściej niż dwa razy w miesiącu.

Do tego kuchnia japońska to nie tylko glony z ryżem, ale też wyśmienite zupy i dania z makaronami. Dla biura urozmaicone menu to ważna sprawa, dla Kowalskiego miła odskocznia przy Teleexpresie.

Jest już kilka lokali, które próbują walczyć ze stereotypem „sushi jest drogie”. Jednak upychanie ogórka czy avocado zamiast tuńczyka czy łososia tylko po to, żeby zbić cenę nie jest właściwą drogą.

* Inwestycja początkowa jest znacznie niższa (co nie znaczy że mała bo w gastronomi nie ma małych), ale małymi kroczkami można budować bazę mailową, drukować ulotki, organizować społeczność. A nie wydawać kasę na metry kwadratowe i kolejne kilowaty.


6 komentarzy on “Sushi. Smacznie i niedrogo?”

  1. 1 Łukasz Plutecki said at 12:53 on 15 czerwca, 2011:

    Hej – w Krakowie jest coś takiego jak Yumiko Sushi.

    Moge pogadać z kumplem jak to się sprawdza, bo zna właściciela.

    Szczegóły na priva ;)

  2. 2 .ksy said at 12:55 on 15 czerwca, 2011:

    @Łukasz – Czyli bez lokalu, ale dostawa? Było by nice to zweryfikować. Choć pewnie i tak publicznie nie będę mógł powiedzieć czy działa :)

  3. 3 dsfasdfv said at 16:28 on 18 czerwca, 2011:

    ale wymyslil

    goscie ktorzy robia kanapki i sprzedaja po firmach byli juz w latach 90tych …

  4. 4 .ksy said at 16:31 on 18 czerwca, 2011:

    A tych czytających ze zrozumieniem jak widać brakuje i w 2011 roku :)

  5. 5 ccccasas said at 19:03 on 18 czerwca, 2011:

    masz racje czytac mi sie uwaznie nie chcialo, zycie stygnie wiesz ;)

    1. male punkty sushi sa, ba w zyciu nie widzialem zeby ktos wynajol lokal tylko na shushi choc i takie sa w duzych marketach i tam sie pospulstwo idzie lansowac przy okazji zakupow

    2. „Kasę, którą oszczędzi* się na lokalu spokojnie można przeznaczyć na marketing” czyli oddac takim ludziom jak Ty :) no to juz rozumiem idee. Nie ma nic gorszego w branzy spozywczej niz reklama, potem sie okazuje ze musze jesc gowno bo 60% kosztow to nie jakosc produktu a reklama pieknie i to reklamowac sie musza koniecznie ci ktorych na jest od cholery i zawsze beda

    3. „nie dysponuje dokładnymi wyliczeniami. Mimo to jestem przekonany”
    no to jest pro podejscie do czytelnikow tak jak moje niedoczytywanie ;P

    4. dowoz do domow i firm – o ile firmy rozumiem to do domow juz nie bo kasa z wynajmu pojdzie na paliwo czlowieka i auto plus niezadowoleni klienci za czekanie az cokolwiek w korkach do nich podjedzie, plus przekonanie ze lepiej juz za 20zl pizze i sie kilka osob naje niz wywalic kase na dwa gryzy.

    5. Sushi jest do lansu i pokazania statusu wiec nie ma co obnizac kosztow robiac z niego frytki. Dowozenie tez jest kiepawe chyba ze 30zestawow na raz do firmy.

    tyle mojego, zreszta kto wie ten robi w polsce uwazne zakupy i sam robi sobie jedzenie inaczej straci zdrowie czy to w wypasionej restauracji czy w fastfoodzie, wszedzie tam robi sie klienta w …. juz nawet glupi program tvn uczy zeby nie jesc nic w polskiej restauracji*

    ok mozna zjesc chinczyka na zoliborzu :) ale to inna historia

  6. 6 .ksy said at 20:15 on 18 czerwca, 2011:

    1. Nie wiem w jakim mieście mieszkasz, ale najwyraźniej nie jest to Warszawa ani Kraków (ale i wielu innych miast). Dlatego wyprowadzając się niewiedzy – są duże lokale samego sushi i wielu wielu punktach. A ich DODATKOWĄ opcją zarobkową są dostawy.

    2. Cóż, nie zajmuje się promocją gastronomi, więc nie takim jak ja. Co więcej raczej mało znam przypadków, aby mały początkujący biznes wynajmował kogoś od komunikacji czy promocji. Robi to we własnym zakresie lub też „po znajomych”. A co do „60%” to jestem pewien że każdy w branży chciał mieć takie budżety jakie wyrokujesz na podstawie niestety nie wiem czego.

    3. Po pierwsze pisze się „pr0”. A po drugie nigdzie nie stawiam siebie w roli eksperta ani od gastronomi ani od sushi. Co więcej piszę o tym.. więc z tym czytaniem ;)

    4. Ponownie, nie wiem w jakim mieście mieszkasz, ale nie czekam na dostawy sushi w Warszawie dłużej niż 45 min w godzinach szczytu o czym jestem uprzedzany przed zamówieniem. W innych godzinach jest to tyle samo co pizza czyli 30 min.

    5. Cóż, jak się okazuje są już takie lokale nastawione na dostawę (wprawdzie jeszcze nie w WWA – przynajmniej nie słyszałem) i mają się całkiem dobrze… dlatego mało pr0 masz jednak wnioski ;)

    Tak, tak. A majonez jest radioaktywny. Nie ma przymusu chodzenia po brach, nie ma też przymusu korzystania z restauracji. Kwestia co kto lubi i na co go stać. Generalizowanie jakie próbujesz uprawiać, jest skazane na bez sens, przez to, że jest generalizowaniem.

    ps. Nie wiem czy traktujesz sushi jako lans, jednak ponownie generalizowanie sprawa, że odczuwam Twoje wypowiedzi jako zazdrość (piszesz przez pryzmat tego, czego mieć nie możesz) lub też pisanie bile pisać czyli trolujesz. W jednym i drugim przypadku jest to smutne :(


Skomentuj